Niniejsze opracowanie zostało opublikowane tutaj w 2006 r.,
zaś ukazane w nowej szacie graficznej dnia 22. stycznia 2009 r.
To see the English translation of this text ← click, please!
Spis treści:
Sobór Watykański II odnowił nasze życie chrześcijańskie między innymi poprzez odnowienie liturgii, w tym Mszału, czyli księgi, którą posługują się kapłani przy sprawowaniu Mszy Świętej. W odnowionym Mszale znajduje się znamienny tekst o znaczeniu nauki Ojców Kościoła dla tego dzieła:
„Postępujące studia nad Ojcami Kościoła rzuciły na teologię tajemnicy eucharystycznej światło nauki najwybitniejszych w chrześcijańskiej starożytności Ojców, jak św. Ireneusz, św. Ambroży, św. Cyryl Jerozolimski, św. Jan Złotousty” (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, nr 8, w: Mszał Rzymski, 1975 r.)
Poniżej zamieszczone fragmenty homilii Ojców Kościoła zaczerpnięte zostały z książki „Eucharystia pierwszych chrześcijan. Ojcowie Kościoła nauczają o Eucharystii” – wybór i opracowanie: ks. Marek Starowieyski, Wydawnictwo M, Kraków 1997.
Po każdym fragmencie podane zostały numery stron, na których można je odnaleźć w tej książce.
Rozważenie tych wspaniałych myśli pozwoli nam rozpalić nasze serca miłością do Chrystusa, miłością oby tak wielką, jaką miały pierwsze zastępy chrześcijan. To wszak dzięki głębi i sile miłości do Chrystusa–Hostii potrafili oni znieść najcięższe tortury, którymi niewierzący próbowali nakłonić ich do zmiany wiary i życia z wiary.
Niech nikt nie je i nie pije z waszej Eucharystii oprócz tych, co zostali ochrzczeni w imię Pana […]
A gdy się nasycicie, składajcie dziękczynienie […]
Prorokom zaś pozwólcie odprawiać dziękczynienie, jak długo zechcą.
(s. 204–205)
Tekst grecki ostatniego zdania brzmi:
10,7: Τοῖς δε προφήταις επιτρέπετε εὐχαριστεῖν όσα θέλουσιν.
(porównaj w Internecie → kliknij, proszę!)
Potem niech Komunię przyjmie biskup, nawet prezbiterzy, diakoni, subdiakoni, lektorzy, kantorzy, asceci; a spośród niewiast: diakonisse, dziewice, wdowy, potem dzieci i cały lud w porządku, z czcią i pobożnością, bez niepokoju. Biskup podaje ofiarę ze słowami: Ciało Chrystusa. Przyjmujący Komunię niech odpowie: Amen. Diakon niech trzyma kielich i niech powie podając go: Krew Chrystusa, kielich żywota. Pijący odpowie: Amen. Podczas gdy wszyscy inni przyjmują Komunię, należy odmawiać psalm XXXIII. Po Komunii wszyscy diakoni biorą to, co pozostało i zanoszą do pastoforiów.
Gdy kantor ukończył psalm, diakon powie: Przyjąwszy kosztowne Ciało i drogą Krew Chrystusa, składajmy dzięki Temu, który uczynił nas godnymi uczestnictwa Jego świętych tajemnic i prośmy, aby nam nie były na sąd i potępienie, ale ku zbawieniu na pożytek duszy i ciała, na ochronę pobożności, na odpuszczenie grzechów i żywot wieczny. Powstańmy w łasce Chrystusa; sami ofiarujmy się Bogu, jedynemu Bogu niezrodzonemu i Jego Chrystusowi.
I biskup odmówi dziękczynienie.
(s. 211–212)
A kiedy już spożyłeś Ciało Chrystusowe, przystąp do kielicha Krwi. Nie wyciągaj tu rąk, lecz skłoń się ze czcią mówiąc w hołdzie „Amen”.[…] Następnie zatrzymaj się na modlitwie, dziękując Bogu za to, że tak wielkimi zaszczycał cię tajemnicami.
Zachowajcie te tradycje bez uszczerbku, trzymajcie się ich nienagannie. Nie odszczepiajcie się od wspólnoty, nie dajcie się pozbawić tych świętych tajemnic przez zmazę grzechów.
(s. 203)
Pomyśl człowiecze, co to za ofiara, w której masz uczestniczyć, co to za uczta, do której masz się zbliżyć! Zważ, że ty – proch i pył – przyjmujesz Krew i Ciało Chrystusa! […]
Oczyściwszy wpierw swe sumienie, przystępujmy w skupieniu i skromności. Zbliżamy się wszak do niebieskiego Króla! A gdyśmy już przyjęli święty i niepokalany pokarm ofiarny, ze czcią go całujmy, pełni miłości obejmujmy i serce swe zapalmy, abyśmy przystępowali nie na sąd i potępienie, lecz aby nam pomógł do zbawienia duszy, miłości i cnoty, pojednania z Bogiem i trwałego pokoju, uczestnictwa w niezliczonych dobrach, abyśmy sami się uświęcili i bliźnich zbudowali.
(s. 241)
Jeżeli chcecie, wskażę wam, w czyje ślady wstępują ci, którzy odchodzą przed zakończeniem świętej uczty i po niej nie odmawiają dziękczynienia? Jest to może przykre, co chcę powiedzieć, lecz muszę to uczynić z powodu wkradającego się u wielu niedbalstwa. Judasz właśnie po uczestnictwie w ostatniej wieczerzy w ową noc, gdy jeszcze wszyscy siedzieli przy stole, oddalił się i wyszedł. Jego naśladują ci, którzy wychodzą przed ostatnim dziękczynieniem. Gdyby był nie wyszedł, nie dopuściłby się zdrady; gdyby był nie opuścił współbiesiadników, nie zginąłby; gdyby się był nie znalazł poza owczarnią, wilk by go nie pożarł; gdyby się nie oddalił od pasterzy, nie stałby się łupem dzikich zwierząt. Judasz już wcześniej udał się do Żydów, apostołowie zaś razem z Panem odeszli po odśpiewaniu psalmu. Widzisz, że to, co się wtedy stało, to za każdym razem dzieje się tutaj przy ostatniej modlitwie po świętej ofierze.
Pomyślmy teraz o tym, teraz rozważmy to w obawie przed karą. Chrystus daje ci swe Ciało, a ty nie chcesz Mu ni słowem się wywdzięczyć? Czyż mu nie podziękujesz za to, coś otrzymał? Gdy spożyjesz zwykły pokarm, wstawszy od stołu odmawiasz modlitwę, a gdy ci dano pokarm duchowy, który o wiele przewyższa wszystkie widzialne i niewidzialne stworzenia, choć jesteś człowiekiem, czyli słabą istotą, nie chcesz ni słowem i czynem złożyć dziękczynienia. Zasługuje to na surową karę.
(s. 239–240)
Jeśliś coś dobrego zjadł na śniadanie, strzeżesz się, abyś inną złą potrawą nie zepsuł sobie poprzedniej; spożyłeś duchowy, a wprowadzasz szatański zbytek. Pomyśl, co czynili apostołowie, gdy wzięli udział w owej świętej wieczerzy. Czyż nie zwrócili się do modłów i śpiewania hymnów? Czyż nie zwrócili się do świętych czuwań całonocnych? Czyż nie do owej nauki rozległej i pełnej wielkiej filozofii? Albowiem im wtedy opowiadał rzeczy wielkie i niezwykłe, gdy Judasz odszedł, aby wezwać tych, którzy Go mieli ukrzyżować. Czy nie słyszałeś, jak trzy tysiące ludzi, przyjąwszy komunię, trwało na modlitwie i nauce, a nie na pijatykach i hulankach? A ty przed przyjęciem pościsz, aby tam jakoś wydać się godnym komunii, ale gdyś przyjął i gdy powinieneś zwiększyć wstrzemięźliwość, wszystko gubisz. A przecież to nie jest to samo być trzeźwym przedtem i potem; należy bowiem w obu porach być wstrzemięźliwym, ale szczególnie przy przyjęciu Oblubieńca; przedtem – abyś był godny przyjęcia, potem – abyś się nie wydawał niegodnym tego, coś przyjął.
(s. 305–306)
Poniżej zamieszczone zostały niezwykle ważne wypowiedzi Stolicy Apostolskiej na temat, pogłębiany w naszej wspólnej medytacji. Wypowiedzi te pozwolą nam umocnić się w przekonaniu, że Bóg oczekuje od nas podjęcia osobistej decyzji: będę trwał po Mszy Świętej na dziękczynnej rozmowie z Panem Jezusem i innych do tego będę zachęcał.
Wypowiedzi te są cytowane z książki „Eucharystia w wypowiedziach papieży i innych dokumentach Stolicy Apostolskiej XX w.” – wyboru dokonał i komentarzem zaopatrzył ks. Romuald Rak, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, Londyn 1987.
Po każdym fragmencie podano numery stron, na których można je odnaleźć w tej książce.
Ponieważ Sakramenty święte nowego zakonu, które skutek swój wywierają własną swą działalnością i siłą przez Chrystusa Pana sobie udzieloną, tym większą dają łaskę im lepiej osoba przyjmująca Sakrament jest doń przysposobiona, zatem starać się trzeba, by Komunię świętą wyprzedzało pilne przygotowanie, a po niej nastąpiło stosowne do godności tego Sakramentu dziękczynienie, w miarę sił, stanu i warunków przyjmującej osoby.
(s. 35)
Uwaga: jeśli chcesz zobaczyć ważne odwołanie się do tego tekstu z „Mediator Dei”, to kliknij, proszę!
GORĄCA ZACHĘTA DO DZIĘKCZYNIENIA PO KOMUNII ŚW. I PO MSZY ŚW.
Ukończenie świętego obrzędu – według specjalnych przepisów liturgicznych – nie zwalnia od dziękczynienia tych, którzy spożyli niebiański posiłek; owszem, jest bardzo właściwe, aby po przyjęciu Eucharystycznego daru i zakończeniu publicznych obrzędów skupili się i w zażyłym złączeniu z Boskim Mistrzem najczulej i zbawiennie z Nim rozmawiali, tak jak na to okoliczności zezwalają. Zbaczają zatem ze ścieżki prawdy ci, którzy, czepiając się raczej słów niż sensu, twierdzą i nauczają, że po ukończeniu Ofiary nie trzeba robić takiego dziękczynienia, a to rzekomo dlatego, że sama ofiara ołtarza jest sama w sobie dziękczynieniem i że dziękczynienie takie należałoby do specjalnych aktów prywatnej i osobistej pobożności, a nie odnosiłoby się do dobra społeczności. Tymczasem przeciwnie, sama istota Sakramentu wymaga tego, aby jego przyjmowanie wydawało dla chrześcijan obfite owoce świętości. Wprawdzie rozwiązuje się publiczne zgromadzenie wspólnoty, lecz trzeba, aby jednostki, złączone w jedno z Chrystusem, nie przerywały w swych duszach pieśni chwały, „dziękując zawsze za wszystkich, Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ef 5,20). Wzywa nas do tego również liturgia Ofiary Eucharystycznej, każąc nam modlić się tymi słowami: „Daj, prosimy, abyśmy trwali zawsze w dziękczynieniu i nigdy nie przestali Cię chwalić” (Mszał Rzymski, Pokomunia w niedzielę po Wniebowstąpieniu oraz I–ej niedzieli po Zesłaniu). Przeto, jeżeli w każdym czasie należy dziękować Bogu i nigdy nie ustawać Go chwalić, któżby ośmielił się ganić albo potępiać Kościół za to, że swoim kapłanom i wiernym doradza porozmawiać nieco po Komunii św. z Boskim Odkupicielem […]?
Czemuż więc, Czcigodni Bracia, nie mielibyśmy pochwalić tych, którzy, po przyjęciu pokarmu Eucharystycznego, i po publicznym zwolnieniu również zgromadzenia wiernych, w serdecznej zażyłości obcują z Boskim Odkupicielem, nie tylko aby z Nim najczulej rozmawiać, lecz również aby Mu złożyć dzięki, oddać chwałę należną, a przede wszystkim by o pomoc prosić ku oddaleniu z duszy swojej wszystkiego, co umniejsza skuteczność Sakramentu, oraz ku uczynieniu ze swej strony wszystkiego, co mogłoby sprzyjać najbardziej bezpośredniemu działaniu Jezusa Chrystusa? Niech to w szczególny sposób czynią, upominamy […]. Autor złotej książeczki „O naśladowaniu Chrystusa” mówi z pewnością według wskazówek natchnienia liturgii, gdy temu, który przystąpił do Komunii świętej, tak doradza: „Pozostań w ukryciu i ciesz się Bogiem Twoim; masz bowiem Tego, którego cały świat zabrać ci nie może” (ks. IV, rozdz. 12).
Przeto my wszyscy, najściślej z Chrystusem związani, usiłujemy jak gdyby zanurzyć się w Jego najświętszej duszy i koło Niego w tym celu się skupiamy, abyśmy mieli udział w aktach, którymi sam uwielbia Trójcę Przenajświętszą we wdzięcznym i najmilszym posłuszeństwie […] oraz przez które najbardziej oddajemy się i ofiarujemy siebie jako żertwę, mówiąc: „Spraw, abyśmy sami stali się dla Ciebie wiekuistym darem” (Mszał Rzymski, Sekreta na uroczystość Trójcy św.).
Boski Zbawiciel nieustannie powtarza swoje naglące zaproszenie: „Trwajcie we Mnie” (J 15,4). Otóż przez Sakrament Eucharystii przebywamy w Chrystusie, a Chrystus w nas. I tak jak Chrystus, przebywający w nas żyje i działa, tak trzeba, abyśmy i my trwając w Chrystusie, przezeń żyli i działali.
(rozdz. III: s. 60–62)
ZACHĘTA DO SZERZENIA KULTU EUCHARYSTYCZNEGO
Pożądane jest, by codziennie i jak najliczniej uczestniczyli wierni czynnie w ofierze Mszy św. i posilali się Komunią św. w czystości i świętości serca, a za tak wielki dar składali Chrystusowi Panu stosowne dziękczynienie.
(s. 85)
Kult ten skierowany jest do Boga samego przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. […] Skierowany jest także w Duchu Świętym do tegoż Syna Wcielonego, w ekonomii zbawczej, nade wszystko w owym momencie szczytowego oddania i wyniszczenia samego siebie, któremu odpowiadają słowa wypowiedziane w wieczerniku […].
Adoracja ta posiada jeszcze szczególną właściwość. Jest równocześnie przejęta wielkością tej Ludzkiej Śmierci, w której świat – to znaczy każdy z nas – został „umiłowany” aż do końca. I równocześnie zawiera się w niej jakaś nasza „odpłata”, jakieś wynagrodzenie za tę Miłość ukrzyżowaną na śmierć: jest naszą „Eucharystią”, czyli naszym dziękczynieniem, uwielbieniem za to, że nas odkupił swoją śmiercią i przez swoje zmartwychwstanie dał nam uczestnictwo w życiu nieśmiertelnym.
Kult ten […] towarzyszy i przenika przede wszystkim sprawowanie liturgii eucharystycznej. Winien on jednak wypełniać wnętrza świątyń również poza godzinami Mszy świętych. Zaiste, skoro tajemnica eucharystyczna została ustanowiona z miłości i uobecnia nam sakramentalnie Chrystusa, zasługuje zatem na nasze dziękczynienie i naszą cześć.
(nr 3 a, b, c, d – s. 100)
Ożywienie i pogłębienie kultu eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej odnowy – tej, którą Sobór postawił sobie za cel. Jest tej odnowy punktem poniekąd kulminacyjnym. I to zasługuje, Czcigodni i Drodzy Bracia, na osobne rozważenie. Kościół i świat odczuwają wielką potrzebę kultu eucharystycznego. Jezus oczekuje nas w tym Sakramencie miłości. Nie żałujmy naszego czasu na spotkanie z Nim w adoracji, na kontemplację pełną wiary i gotowości wynagrodzenia wielkich występków świata.
(nr 3 f – s. 101)
Kościół ma szczególny obowiązek zabezpieczenia i ugruntowania „Sacrum Eucharystii”. Temu „Sacrum” gwarantuje prawo obywatelstwa w dzisiejszym wielokrotnie pluralistycznym a także nieraz programowo sekularyzowanym społeczeństwie żywa wiara wspólnoty chrześcijańskiej – wiara świadoma także praw wobec wszystkich, którzy tej wiary nie dzielą z nami. Obowiązek poszanowania wiary każdego jest równocześnie odpowiednikiem naturalnego i cywilnego prawa wolności sumienia i religii.
Świętość Eucharystii znajdowała i stale znajduje swój wyraz w całej terminologii teologicznej i liturgicznej. Owo poczucie obiektywnej świętości Tajemnicy eucharystycznej jest istotne dla wiary Ludu Bożego; jest jej ubogaceniem i umocnieniem. Szafarze Eucharystii – zwłaszcza w naszych czasach – w sposób szczególny winni się kierować tą żywą wiarą, w jej świetle pojmując i wypełniając wszystko, co do tego szafarstwa należy z woli samego Chrystusa i Kościoła.
(nr 8 g, h – s. 108)
MODLITWA PRYWATNA PO KOMUNII ŚW.
Z uczestnictwa w ciele i krwi Pańskiej spływa obficie na każdego z osobna dar Ducha, jako woda żywa (por. J 7, 37–39), byle się je tylko brało i sakramentalnie, i duchowo, czyli z żywą wiarą, która działa przez miłość.
O zjednoczenie zaś z Chrystusem, ku któremu sam sakrament jest skierowany, należy się starać nie tylko w czasie samego obrzędu eucharystycznego, lecz należy je przedłużać na przeciąg życia chrześcijańskiego, tak by wierni kontemplując nieustannie przez wiarę otrzymany dar, prowadzili życie codzienne w dziękczynieniu pod kierownictwem Ducha świętego i przynosili obfitsze owoce miłości.
Dla tym łatwiejszego trwania w tym dziękczynieniu, które składa się Bogu w sposób wzniosły podczas Mszy św., zaleca się wszystkim, którzy posilili się Komunią św., by przez jakiś okres czasu pozostawali na modlitwie (por. Pius XII, Encyklika „Mediator Dei”).
(nr 38 – s. 153)
Choć oczywiście nie będzie zamiarem kapłana, aby cokolwiek czynił na pokaz, ważną jest rzeczą, aby wierni widzieli, jak w skupieniu przygotowuje się do sprawowania Najświętszej Ofiary, aby byli świadkami miłości i pobożności, z jaką celebruje, i aby za jego przykładem poświęcali odpowiednio dużo czasu na dziękczynienie po Komunii świętej.
Do wypowiedzi Magisterium Kościoła nawiązują również biskupi i duchowieństwo w pismach diecezjalnych. Przykładowo w „Biuletynie Katechetycznym Diecezji Bielsko-Żywieckiej”, nr 26/97 z lutego 1998 r. na str. 22 znajduje się następujące napomnienie:
„Dziękczynienie po Komunii Świętej.
Obecność na Mszy Świętej a tym bardziej przyjęcie Chrystusa w Komunii Św. domaga się od każdego z nas – dziękczynienia. Postawa dziękczynienia w ostatnim czasie została zaniedbana. Wszystkich katechizujących prosimy, by nie zapominali o tym obowiązku i uczyli dziękczynienia po Komunii Św. dzieci i młodzież słowem i własnym przykładem”.
Jakże cennym uzupełnieniem powyższych dwu działów są wypowiedzi świętych. Zebranie ich jest dopiero zadaniem, które należy wykonać. Podaję tu te, które dotychczas poznałem. Dopełnijmy wysiłki katechetyczne, duszpasterskie i modlitewne naszym posłuszeństwem wobec świętych, których Kościół ukazuje nam jako wzór świętości, jako przewodników do nieba. Adoracją dziękczynną po Komunii Świętej istotnie zwielokrotnimy nasze siły, oddane ewangelizacji świata. Warto czynić to także wtedy, gdy inni nie będą tego od nas wymagać, a nawet będą nam przeszkadzać.
Św. Alfons Maria de Liguori (1696-1787), patron moralistów, w książce pt.: „Umiłowanie Jezusa Chrystusa w życiu codziennym” powołał się na świadectwo aż trojga świętych, którzy podkreślali niezwykłą wartość czasu po przyjęciu Komunii Świętej:
„Aby wielkie były owoce Eucharystii, konieczne jest też długie podziękowanie.
Ojciec Jan z Avila mówił, że czas po Komunii świętej jest «czasem nabywania skarbów łaski» (Bł. Jan z Avila, Lettere spirituali, Firenze 1601, część I, s. 77).
Natomiast święta Maria Magdalena de Pazzi powiedziała, że nie ma lepszego momentu, aby rozpalić Bożą miłość, jak czas po Komunii świętej (V. Puccini, Vita, Firenze 1611, część I, rozdz. 65).
A św. Teresa pisała: «Po Komunii świętej nie traćmy tak cennej okazji, aby negocjować z Bogiem. Jego Boska Wysokość nie zechce źle zapłacić za mieszkanie, w którym Go gościnnie przyjęto» (Św. Teresa, Camino de perfeccion, rozdz. 34, w: Obras, III, Burgos 1916, ss. 164–165)” [1].
Jest to tłumaczenie fragmentu książki: Św. Alfons Maria de Liguori, La Messa e l’officio strapazzati. Parte I – La Messa strapazzata, s. 844–846. Tłumaczył z języka włoskiego Wojciech Kosek.
(s. 844)
§ 3. O dziękczynieniu po celebracji.
Wreszcie po celebracji kapłan powinien złożyć dziękczynienie. Św. Jan Chryzostom mówi, że jeśli ludzie chcą, abyśmy byli im wdzięczni za każdą drobną przysługę, którą nam wyświadczają, i abyśmy im dali za to jakąś zapłatę, to o ileż bardziej powinniśmy być wdzięczni Bogu za te wielkie dobra, które nam daje, skoro nie oczekuje od nas żadnej zapłaty, a jedynie dla naszej korzyści chce, abyśmy Mu dziękowali? Si homines parvum beneficium praestiterint, exspectant a nobis gratitudinem; quanto magis id nobis faciendum in iis quae a Deo accipimus, qui hoc solum ob nostram utilitatem vult fieri! (In Gen. hom. 26, c. 8.)? Jeśli przynajmniej – mówi dalej święty – nie możemy dziękować Panu tak, jak na to zasługuje, dziękujmy Mu przynajmniej tak, jak potrafimy.
Ale jakież to nieszczęście i jaki nieporządek widzieć tylu kapłanów, którzy po skończonej Mszy świętej, po otrzymaniu od Boga zaszczytu ofiarowania Mu w ofierze własnego Syna (s. 845) i po nakarmieniu się Jego najświętszym Ciałem, zaraz po wejściu do zakrystii, z wargami jeszcze zaczerwienionymi od Jego Krwi, po odmówieniu kilku krótkich modlitw między zębami, bez pobożności i uwagi, natychmiast zaczynają dyskutować o rzeczach bezużytecznych lub o sprawach światowych!, a nawet wychodzą z kościoła i wynoszą na ulice Jezusa Chrystusa, który wciąż jest w ich wnętrznościach wraz z sakramentalnymi postaciami.
Wobec nich należałoby zawsze czynić to, co kiedyś zrobił o. Jan Avila, który widząc pewnego razu księdza wychodzącego z kościoła zaraz po zakończeniu celebracji, kazał dwóm klerykom towarzyszyć mu z dwiema zapalonymi lampami; oni zaś, zapytani przez tegoż księdza, co robią, odpowiedzieli: „Chcemy towarzyszyć Najświętszemu Sakramentowi, który ksiądz nosi w sobie”. W odniesieniu do takich osób należy powiedzieć to, co św. Bernard napisał kiedyś do archidiakona Fulcone: Heu quomodo Christum tam cito fastidis! (Epist. 25.) O Boże, jakże szybko zaczyna ci dokuczać towarzystwo Jezusa Chrystusa, który przebywa w tobie!
Tak wiele pobożnych książek zaleca i wpaja dziękczynienie po Mszy świętej, ale ilu księży rzeczywiście je praktykuje? Tych, którzy to czynią, można wskazać jednym palcem. Ale zdumiewające jest to, że niektórzy odprawiają modlitwę myślną, odprawiają różne inne nabożeństwa, ale po Mszy św. mało albo wcale nie zostają, aby przestawać z Jezusem Chrystusem. Dziękczynienie po Mszy św. powinno kończyć się dopiero wraz z końcem dnia. Ojciec J. Avila powiedział, że należy bardzo staranie zagospodarować czas po Mszy św. Czas po Mszy św. to cenny czas na spotkanie z Bogiem i zdobycie skarbów łask. Święta Teresa mówiła: „Po Komunii nie tracimy tak dobrej okazji do prowadzenia negocjacji; Jego Boski Majestat nie będzie przecież płacił nędznie za mieszkanie, jeśli zostanie dobrze przyjęty”. Święta mówiła też, że po Komunii Jezus zasiada w duszy jak na tronie łaski i zdaje się mówić do niej, tak jak powiedział do człowieka, który urodził się niewidomy: Quid vis ut tibi faciam? Powiedz mi, co chcesz, abym uczynił dla ciebie, skoro jestem gotów udzielić ci wszystkich łask, o które mnie prosisz?
Ponadto trzeba wiedzieć, czego uczy kilku doktorów – Suarez, Gonet i inni – że dusza po Komunii im bardziej skupia się na dobrych uczynkach, tak długo jak trwają postaci sakramentalne, tym większe uzyskuje owoce. Ponieważ ten sakrament został ustanowiony na wzór pokarmu, więc tak jak pokarm ziemski tym bardziej odżywia ciało, im dłużej pozostaje w żołądku, tak ten niebiański pokarm tym bardziej odżywia duszę łaskami, im dłużej pozostaje w ciele, o ile dusza wzmaga swoje usposobienie dobrymi uczynkami. Dodajmy, że w tym czasie każdy dobry uczynek ma większą wartość i zasługę, gdyż wtedy człowiek jednoczy się z Jezusem Chrystusem, zgodnie z tym, co On sam powiedział: Qui manducat meam carnem, in me manet et ego in eo (J 6,54.56). I jak mówi Jan Chryzostom, wtedy Jezus Chrystus czyni nas jedno z sobą: Ipsa re nos suum efficit corpus. I dlatego czyny te mają większą zasługę, ponieważ są dokonywane przez duszę z Jezusem Chrystusem.
Jednak podczas spotkania Pan nie chce tracić swoich łask na rzecz niewdzięczników, zgodnie z tym, co mówi św. Bernard: Numquid non perit, quod donatur ingratis? (s. 846)
Dlatego o. Avila po celebracji zwykle przez dwie godziny trwał na modlitwie, rozmawiając z Jezusem Chrystusem. O, z jaką czułością i serdecznością Jezus Chrystus przemawia do dusz po Komunii świętej! I jak wielu subtelnych gestów miłości okazuje im w tym czasie! Czyż nie byłoby to wspaniale, gdyby każdy kapłan po Mszy św. przynajmniej godzinę przebywał z Jezusem Chrystusem? Błagam cię, mój kapłanie, żebyś pozostał tam przynajmniej pół godziny, przynajmniej kwadrans; ale, o Boże, kwadrans to za mało!
Św. Ambroży powiedział: Verus minister altaris, Deo, non sibi, natus est. Skoro więc od dnia święceń kapłan nie należy już ani do siebie, ani do świata, ani do swoich krewnych, ale wyłącznie do Boga, to na co ma poświęcać dni swojego życia, jeśli nie dla Boga, a zwłaszcza na przebywanie blisko Jezusa Chrystusa po przyjęciu Go w Komunii świętej?
Od dzieciństwa podziwiano go za czułą pobożność, z jaką uczestniczył we Mszy świętej, przyjmował Komunię świętą i spędzał czas na adoracji Najświętszego Sakramentu.
Poniższy tekst jest tłumaczeniem fragmentów ze wstępu, zawartego w książce: The Complete Works of Saint Alphonsus de Liguori, Doctor of the Church, Bishop of Saint Agatha, and Founder of the Congregation of the Most Holy Redeemer. Translated from the Italian. Edited by Rev. Eugene Grimm, Priest of the Congregation of the Most Holy Redeemer. The Ascetical Works. Volume XIII. The Holy Mass, New York, Cincinnati, Chicago 1889, s. 12-15. Por. w Internecie ← proszę kliknąć!
Takie było jego usposobienie w świecie; ale nie do wyobrażenia jest, z jakim szacunkiem, z jaką troską, z jaką godnością i z jakim zapałem odprawiał święte tajemnice, gdy miał szczęście przystępować do ołtarza jako kapłan Najwyższego, aby konsekrować i trzymać w rękach ciało i krew ukochanego Jezusa, i aby codziennie być karmionym tym niebiańskim pokarmem. Ponadto, trudno nam sobie wyobrazić, jak wyglądało jego przygotowanie do aktu, o którym miał tak wzniosłe wyobrażenie, i jak wyglądała jego rozmowa z Bogiem przebywającym w nim po Komunii i podczas długiego dziękczynienia.
Nigdy nie zaniedbywał odprawiania Mszy św. każdego dnia, chyba że zmuszała go do tego absolutna konieczność; w takim przypadku było to dla niego bardzo wielką stratą. […] Przygnieciony nawałem pracy, pracował każdego wieczoru do późnych godzin, a zamiast kolacji zadowalał się szklanką wody przed snem. Pewnego razu zauważył jednak, że wypił wodę trochę po północy. Zaniepokojony tym niefortunnym zdarzeniem, natychmiast wezwał służącego i kazał mu przynieść różne zegarki, aby sprawdzić dokładną godzinę; ale ponieważ wszystkie się zgadzały, musiał się pogodzić z tym, że nie będzie mógł odprawić Mszy św. ani przyjąć Komunii św. Wypadek ten był dla niego powodem wielkiego cierpienia przez kilka dni.
Kiedy był przy ołtarzu, niejednokrotnie można było podziwiać niezwykłe przejawy jego żarliwości, nie mówiąc już o drżeniu, kołataniu serca i niezwykłych poruszeniach, jakie odczuwał. W Modugno, w lutym 1745 roku, widziano go po konsekracji unoszącego się w powietrzu na wysokość kilku stóp. Innym razem, w Nocera, gdy odmawiał psalm Judica me, nagle zatrzymał się. Ojciec, który służył mu do Mszy, sądząc, że zawiodła go pamięć, nie patrząc na niego, kilkakrotnie powtarzał mu słowa, ale bez skutku: wówczas, podniósłszy oczy, zobaczył świętego w ekstazie.
Przy ołtarzu przypominał raczej anioła niż człowieka; po Komunii jego oblicze było przemienione i całe płonęło.
Kapłanom swojego instytutu zakonnego nakazał, aby codziennie odprawiali Mszę św. i poświęcali na jej odprawianie pół godziny, po uprzednim pobożnym przygotowaniu się; następnie mieli odprawiać przynajmniej półgodzinne dziękczynienie. Zezwalał na skrócenie czasu dziękczynienia tylko w razie konieczności, gdy trzeba było wysłuchać wielu spowiedzi, a było niewielu spowiedników; należało jednak odprawić przynajmniej kwadrans dziękczynienia. Wymagał, aby w dni rekolekcji, oprócz półgodzinnej zwyczajnej medytacji, bliższe przygotowanie do Mszy św. trwało przynajmniej pół godziny, a dziękczynienie całą godzinę. Nakazał członkom swojego Instytutu dokładne zachowywanie obrzędów Mszy świętej i dlatego, ażeby w tym nie zawiedli, życzył sobie, aby uważnie studiowali Rubryki; w tym celu ustanowił specjalną konferencję dla ćwiczenia Rubryk, która miała się odbywać w pierwszy poniedziałek każdego miesiąca.
Zmuszony przez posłuszeństwo do objęcia urzędu biskupiego w 1762 r., mając sześćdziesiąt sześć lat, przygnieciony ciężarem niezliczonych prac i ciężkich dolegliwości, od razu przeprowadził dokładne badania dotyczące sposobu sprawowania Najświętszej Ofiary Mszy św. w swojej diecezji; sam egzaminował kapłanów w kwestiach, co do których miał poważne wątpliwości, i nie wahał się zawiesić w sprawowaniu Mszy św. tych, których uznał za uchybiających w tym względzie, aż do czasu, gdy się należycie poprawią. W sposób szczególny czuwał nad sposobem utrzymania kościołów. W czasie swojej pierwszej wizytacji pasterskiej ciężko zachorował, przyjął sakrament ostatniego namaszczenia i przez kilka tygodni znajdował się między życiem a śmiercią. Gdy jeszcze niewiele był zdrowszy i nadal przykuty do łóżka, w jego pokoju ustawiono ołtarz, przy którym codziennie odprawiano Mszę świętą, podczas której komunikował; następnie posyłał po kapłanów, których chciał zbadać i w swojej obecności poddawał ich ćwiczeniom z rubryk.
Jeśli chodzi o nowo wyświęconych kapłanów, nie udzielał im pozwolenia na odprawianie Mszy świętej, dopóki nie upewnił się, że są w stanie doskonale zachować wszystkie przepisane obrzędy. Zwykł mawiać: „Gdy człowiek raz stanie się kaleką, nie ma już dla niego żadnego lekarstwa”. Gorąco zalecał im, aby nigdy nie zaniedbywali odpowiedniego przygotowania i dziękczynienia. „Przez akty poprzedzające Mszę świętą – mówił – a zwłaszcza przez akt skruchy opróżnia się i oczyszcza naczynie serca, a przez akty następujące po Mszy świętej napełnia się to naczynie łaskami i darami niebieskimi”. Takie postępowanie nie mogło nie przynieść szczęśliwych skutków w jego diecezji, której stan pozostawiał wiele do życzenia; odtąd widać było, jak kapłani starannie przykładają się do odprawiania Mszy św. w sposób nienaganny i budujący.
„Czyż jest coś piękniejszego, coś bardziej wzruszającego i podniosłego od interpretacji, jaką ks. Vianney nadał legendzie o św. Aleksie, w której widział przypowieść o Chrystusie ukrytym w Eucharystii?
Gdy matka świętego Aleksa rozpoznała wreszcie swego syna w żebraku, który od trzydziestu lat mieszkał pod schodami rodzinnego domu, wykrzyknęła:
– Synu mój, dlaczego nie rozpoznałam cię wcześniej?
Dusza, opuszczając ciało, rozpozna wreszcie TEGO, którego miała przez cale życie tak blisko w Eucharystii, a na widok pociech, piękna i bogactw, jakimi gardziła, wykrzyknie jak owa kobieta:
– O Jezu, życie moje, skarbie mój, miłości moja, dlaczego tak późno Cię poznaję?!” [2].
„Nigdy nie dam się przekonać, że posługa bliźniemu może zająć miejsce codziennego rozważania czy przygotowania do Mszy św., dziękczynienia po Mszy św. czy odwiedzenia Najświętszego Sakramentu” [3].
Zobacz pod linkiem: Teresa Wielka, Droga doskonałości ← proszę kliknąć!
Zobacz pod linkiem: Św. Maksymilian wobec Eucharystii ← proszę kliknąć!
„[…] obowiązkiem naszym względem Przenajświętszego Sakramentu jest częsta i godna Komunia, która wywiera zbawienny wpływ zarówno na duszę, jak i na ciało. […]
Komunia Święta powściąga namiętności, przytłumia ogień pożądliwości i w ten sposób powoli leczy naszą niemoc duchową. […] Aby otrzymać te skutki błogie, należy przyjmować Przenajświętszy Sakrament godnie. Przede wszystkim trzeba do tego należycie się przygotować, zarówno ze względu na Pana Jezusa, jak i na samych siebie: na Pana Jezusa, gdyż przyjmujemy do duszy Króla królów; na samych siebie, gdyż Komunia bez przygotowania należytego staje się zgubna dla nas. Nie można czytać bez trwogi przypowieści ewangelicznej o gościu na uczcie bez szaty godowej, który został wrzucony ze związanymi rękami i nogami w ciemności zewnętrzne na płacz i zgrzytanie zębami. Tą szatą godową dla nas ma być łaska uświęcająca, czyli wolność od grzechu śmiertelnego i czysta intencja.
[…]
Zaraz po Komunii Świętej nie mówmy nic, a w skupieniu słuchajmy, co Jezus Chrystus mówić będzie do nas w chwili tak drogiej, i idźmy za pociągiem łaski. Następnie wzbudzajmy akty uwielbienia, podziwu i miłości. Uniżajmy się przed nieskończoną wielkością Zbawiciela, Ofiarujmy uwielbienie aniołów i świętych na dopełnienie swoich niegodnych hołdów. Podziwiajmy Miłosierdzie Boga zstępującego do nędznego stworzenia. Pragnijmy tylko do Jezusa należeć, wyrzekając się wszystkiego, co jest na świecie.
Następnie wzbudzajmy akty dziękczynienia za to niewypowiedziane Miłosierdzie i prośmy, by sam Zbawiciel podziękował od nas niegodnych Ojcu Niebieskiemu. Prośmy zatem z prostotą i ufnością, przedstawiając Mu szczerze nasze nędze i braki rozmaite, potrzeby naszych bliźnich, rodaków rozrzuconych dziś po świecie i cierpiących; potrzeby nawet wrogów naszych i świata całego. Jest to chwila, w której można o wszystko prosić i wszystko otrzymać. Potem możemy ofiarować siebie samych, poświęcając Mu wszystko, co mamy i czym jesteśmy, aby nami kierował według woli swojej. Wreszcie czyńmy postanowienia odpowiednie, które powinny być owocem Komunii Świętej.
Te akty zająć mogą około pół godziny czasu, w którym – według ostatniego zdania fizjologów – pozostają w nas do ostatecznego strawienia postaci chleba, a pod nimi prawdziwe i żywe ciało i krew, dusza i bóstwo Pana Jezusa. Skracać ten czas można by tylko w razie konieczności, ale i wówczas akty wymienione można i trzeba kontynuować w drodze powrotnej z kościoła czy nawet przy pracy lub w koniecznej rozmowie z innymi. Do takiego dziękczynienia po Komunii Świętej przywiązujemy wielką wagę, gdyż tego wymaga religia, wdzięczność i własny interes, gdyż w tych chwilach dusza czuje największą słodycz w obcowaniu z Panem Jezusem. Wtedy On najchętniej gotów jest oświecić ją, rozgrzać, poruszyć, wtedy głównie ten sakrament sprawia skutek. Kto zaniedbuje dziękczynienie, ten stawia przeszkody łasce, ten naśladuje ubogiego, który nie chce czekać na jałmużnę, jaką mu bogaty ma zamiar podać. |
Komunia bez przygotowania i dziękczynienia należytego nie tylko jest bezskuteczna, ale czasami szkodliwa, powodująca zawinioną oziębłość duszy. Wówczas przyjmujący nie poprawia się z wad, nie czyni postępów w cnocie, nadużywa łask Bożych, za które czeka odpowiedzialność. Dla takiej duszy religia nie ma już nic, co by ją poruszyć mogło, staje się zimna jak marmur, nieczuła jak kamień, twarda jak skała. Taki człowiek nie umartwia się w niczym, szuka pociechy w stworzeniach, nie myśli o swoim uświątobliwieniu i skłonny jest do upadku. «Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust» (Ap 3, 15-16) – mówi Duch Święty w Apokalipsie”. [4]
Zobacz też teksty do adoracji po Mszy św. pod linkiem: Teksty bł. Kandydy i bł. Michała Sopoćki, świadczące o wielkiej wartości modlitwy po Eucharystiii.
Charakterystyka zawartości niniejszej strony, jej słów kluczowych:
Nauka Ojców Kościoła, Papieży XX wieku i świętych o dziękczynieniu po Komunii św. Ojcowie Kościoła, Papieże XX wieku i święci przekonują nas, że warto i trzeba modlić się wytrwale po Komunii Świętej – pisze Wojciech Kosek, doktor teologii, biblista. A oto słowa, wiążące niniejszą stronę z głównymi zagadnieniami: Bóg, Jezus, Chrystus, Komunia święta, Msza, Eucharystia, Papieże, biskupi, Didache, święci, prorocy, modlitwa, adoracja, dziękczynienie, kontemplacja, spotkanie, wiara, chrześcijaństwo, Jerycho.